środa, 16 grudnia 2015

Maryja

Maryja,
Matka Boga,
W niej mogę się skryć,
uciec przed hałasem i przemocą,
w niej odnaleźć ciepło i miłość,
utulenie, łagodną obecność.
Maryja, która bezpiecznie prowadzi nas do Boga.
Prostymi ścieżkami, pokornie, łagodnie, z ufnością, bez dumy.
W Maryi mogę odnaleźć pomoc, gdy zejdę ze ścieżek prowadzących do Boga.
Maryjo, poprowadź nas do swojego Syna.
Ty znasz naszą biedę.

sobota, 5 grudnia 2015

Rodzaje emocji

Koło emocji wg Plutchika


Patrząc na figurę w 3d: wymiar pionowy to intensywność emocji, koło poziome opisuje stopień podobieństwa. Emocje sąsiadujące są emocjami podobnymi, emocje naprzeciw siebie są emocjami przeciwnymi. Emocje pomiędzy figurą w rzucie 2d są emocjami wynikającymi z połączenia 2 sąsiadujących emocji. 
Jakie emocje odczuwasz ty?
Jak silne i jak długo i kiedy?
Czy emocje są przeszkodą czy pomocą?
Emocje pomagają nam poznać samych siebie, są informacją o nas samych. 


Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_emocji_Plutchika

Potrzeba kontroli innych

Jak często czuję potrzebę kontrolowania rzeczywistości wokół mnie.
Ludzie mają myśleć tak jak ja chcę, działać tak jak ja chcę, zachowywać się tak jak ja chcę.
Jeśli tego nie robią manipuluję otoczeniem po to aby było tak jak ja chcę.
Manipulowanie innymi właśnie na tym polega, sprawiać by inni byli tacy jak ja chcę.
Dlaczego nie daję im wolności by byli tacy jakimi stworzył ich Bóg? Dlaczego nie zgadzam się na to? Tylko mówię sobie, będziesz taki jak chcę, a jak nie to zobaczysz.
Stać się kimś małym, pokornym, to nie zmieniać rzeczywistości wokół siebie na siłę, to raczej zmieniać to co mogę w sobie, po to żebym był bliżej tego jakim Bóg pragnie bym był. Wolny, odpowiedzialny, umiejący kochać. Ale jestem także słaby i grzeszny. Bóg liczy się z tym, że jestem słaby i grzeszny, widzi i akceptuje, godzi się na moją kondycję. Przez miłość pragnie mnie podnieść ale nie odrzuca mnie słabego, nie odrzuca mnie wtedy gdy potrzebuję Jego miłosierdzia, jeszcze bardziej wtedy staje się skłonny do tego by mnie kochać, by mnie wyprowadzić z grzechu przez spowiedź, by mnie podnieść i przytulić do siebie, ukochać swoją miłością.
A jeśli zgrzeszę jeszcze raz, nic nie szkodzi. Bóg wie, że nie jestem herosem. Dlatego jest miłosierny.
Bóg jest herosem bo zniża się do słabych, głodnych, biednych, nie umiejących kochać, Bóg jest herosem bo kocha tych, których nikt nie kocha. Na tym polega jego potęga, zbliża się do tych, których wszyscy omijają. Bóg kocha prawdę, wie, że w każdym z nas jest ciemna strona, którą ukrywamy, przed innymi i samym sobą. Bóg jest blisko naszej ciemności, woła z niej, i w naszej ciemności objawia swoje miłosierdzie. Zniża się i schodzi ku ciemności, schodzi tam i dotyka tego w nas do czego inni i my sami nie mamy dostępu, jest to miejsce w nas, gdzie Bóg jest obecny. Na to miejsce w nas możemy się tylko otworzyć, przez modlitwę.
Może zatem lekiem na kontrolowanie rzeczywistości będzie oddanie jej w ręce Boga?
Gdy oddajemy nas i innych i świat w ręce Boga, stajemy się wolni i pozornie bezsilni. Pozornie bezsilni bo z bezsilnością wiąże się zaufanie w dobroć Boga, że Bóg o wszystko zadba i o wszystko się zatroszczy. Wypuścić siebie i innych, zawierzyć Bogu i Jego Mądrości. Stać się wolnym.




czwartek, 3 grudnia 2015

Miłujcie waszych nieprzyjaciół

Mt 5,43-48
"Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski."

Kim jest mój nieprzyjaciel? Nieprzyjaciel to osoba, która niszczy mój rozwój, która nie chce mojego dobra, chce raczej mojego nieszczęścia, niż szczęścia, pragnie bym był nieszczęśliwy. 
Może też osoba, która mnie drażni, wybija z dobrostanu?
Mój nieprzyjaciel to także ten, którego ja nie lubię.
Jak mamy się odnosić do nieprzyjaciół? Jezus podaje wyraźnie, że mamy ich kochać i modlić się za nich. Co znaczy kochać? Czynić dobro w ich życiu i modlić się za nich.
Jak trudne są te słowa, jak one są trudne. Osoba, która mnie rani, wywołuje we mnie bardzo negatywne emocje, jak trudno jest z taką osobą przebywać, a jak trudno jest czynić dla niej dobrze. Okazuje się, że tak kocha Bóg. W tym tekście jest obraz jego Miłości. Bóg kocha mnie pomimo tego, że grzeszę, zmazał moje winy na krzyżu. Kiedy przez grzech oddalam się od Niego i zrywam z Nim relację, nie przestaje mnie kochać, nie przestaje czynić dobra w moim życiu, nie przestaje pragnąć dla mnie dobra, kocha bo taki jest Bóg, jego istotą jest miłość.
Patrząc na to jak Bóg mnie kocha, mogę próbować kochać innych tak jak On kocha mnie, tzn. za nic, za darmo.
Kochać innych za darmo, a nawet wtedy kiedy mnie ranią. Jak sprzeczne jest to z naszą naturą, właściwie jest wbrew naszej naturze, wbrew naszej psychice. Gdy kochamy w ten sposób, w sposób mądry, tak, żeby druga osoba widziała, że ją kochamy, w życiu naszych nieprzyjaciół pojawia się dobro. Taka miłość zawsze wiąże się z przebaczeniem. Gdy ktoś nas rani nie odpowiadamy atakiem, ale postawą Ojcze przebacz im bo nie wiedzą co czynią. Nie wiedzą, że nas ranią, bo sami są poranieni. Ranią nas bo potrzebują naszej miłości. Oczekują jej, dlatego ranią. Miłość miłosierna jest darem Boga, nikt zdrowy nie prosiłby ani by nie chciał żeby go raniono. Ale Jezus uczy nas jak odpowiadać komuś kto nas rani. Zamiast chować w sercu gniew, odpowiadamy przebaczeniem, miłością wobec tego, kto nas rani. 

środa, 2 grudnia 2015

Znałem Cię zanim się urodziłeś

księga Jeremiasza 1,4-5
"Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, poświęciłem cię, nim przyszedłeś na świat, ustanowiłem cię prorokiem dla narodów."

Bóg znał mnie, widział mnie zanim zostałem poczęty. Ukochał mnie już przed momentem poczęcia, w Jego oczach miałem pełną wartość, nie widział we mnie niczego co mogłoby sprawić, że nie byłbym godny Jego miłości. Kochał mnie całkowicie, w całej pełni, przyjmował mnie doskonale. W Jego oczach nie było cienia odrzucenia, cienia potępienia. W Jego oczach była pełnia miłości. W Jego oczach była pełnia łagodności, moja pełna wolność. Kochany bezwarunkowo tylko ze względu na to, że jestem, niczym nie mogłem zasłużyć sobie na Jego miłość, całkowicie bezbronny, całkowicie kochany.
Niczym nie mogłem zasłużyć sobie na to, że jestem, na to, że wybrał mnie abym został poczęty. Ponieważ jego życie jest darem, jego miłość jest darem i chce się tym dzielić ze mną. Bóg chce dzielić się ze mną swoim życiem. Pragnie mnie swoim życiem obdarować, za darmo. Za darmo poczęty, za darmo ukochany, za darmo. Jego miłość jest za darmo. 

poniedziałek, 16 listopada 2015

Ojciec

Ojcze,
tak bardzo mi Ciebie brakuje.
Twojego uścisku i ciepłych dłoni.
Tak żebym poczuł się pewnie,
tak iż poczułbym się kochany.
I nie musiałbym więcej obawiać się o życie,
bo wiedziałbym, że wszystko trzymasz w swych silnych dłoniach.
Tak, nie musiałbym się więcej bać, bo wiedziałbym, że o wszystko się zatroszczysz.
Ojcze,
gdzie jestes?
Ojcze,
gdzie byłeś jak byłem mały?
Teraz wiem, że jesteś, ale wtedy nie wiedziałem, że jesteś moim ojcem.
Byłeś przy mnie i nazywałem Cię Tato, ale to słowo tak mało dla mnie znaczyło.
Byłeś nieobecny, nieobecny Tato, jakby ktoś obcy, z dalekiej krainy.
Ciągle się bałem bo nie było Ciebie, nie byłeś pewny czy mnie kochasz,
nie cieszyłeś się z moich narodzin.
Dzień narodzin był dla Ciebie rozpaczą, kłopotem.
Nie umiałeś mnie przyjąć.
Nie chciałeś mnie przyjąć, odrzuciłeś mnie od siebie.
Byłeś obcy.
Obcy Tato.
Ktoś daleki, z dalekiej krainy.
Ktoś odległy, choć tak blisko.
Wystarczyło powiedzieć, synu, kocham Cię, dobrze, że jesteś,
cieszę się na twój widok, na twój widok moje serce się raduje.
Jestem z Ciebie dumny, jestem dumny z tego, że Cię mam.
Jestem dumny z tego, że jesteś.
Dobrze, że jesteś synu, dobrze, że jesteś tato.
Przytulili się nawzajem w geście pojednania.

środa, 4 listopada 2015

Cisza

Naszło mnie żeby napisać trochę o ciszy.
Wydaje mi się, że cisza to nie tylko brak hałasu, pewnym elementem ciszy jest także cisza zewnętrzna, cisza wokół mnie ale wydaje mi się, że istnieje jeszcze cisza we mnie. Gdy wyłączę odbiorniki (telewizor, radio, komórka...) staję w ciszy ze sobą, i co mogę spostrzec na pierwszy rzut oka? Między innymi to, że po wyłączeniu hałaśliwych przedmiotów zewnętrznych ja sam wydaję się być w jakimś hałasie. Hałas może panować w moim ciele, jakiś ból na przykład, albo w emocjach (kłopotliwe emocje) czy w duszy (grzech, brak relacji z Bogiem). Więc nie wydaje się to wcale przyjemne, zaczynam zauważać, że także we mnie coś się dzieje.
Więc pojawia się pewien problem, skoro we mnie coś się dzieje to jak się tym zająć?
Istnieje pewien sposób, mianowicie modlitwa serca, monologiczna, różne nazwy chyba są tam przypisywane. Modlitwa, która polega na zwracaniu miłosnej uwagi ku Bogu za pomocą wezwania np. Panie Jezu, zmiłuj się nade mną. Każdy może to wezwanie sam jakoś do siebie dopasować, wybrać sobie, np. z Pisma Św. Podczas modlitwy pojawiają się we mnie rozproszenia, tzn. myśli, uczucia, wyobrażenia, które wybijają mnie z obecności Boga. Podczas pojawiania się rozproszeń powracam do wybranego wezwania, nie zajmując się zbytnio rozproszeniem, ale także nie sprzeciwiając się mu, wydaje mi się, że należy je traktować łagodnie. Wtedy Pan Bóg ma szanse wejść w moje życie, w moje problemy, dotknąć serca, wtedy mam szanse usłyszeć jego Słowo.
W taki sposób stwarza się przestrzeń na działanie łaski w nas, na słuchaniu Boga sercem.
Gdy przestrzeń ta zaczyna się rozszerzać, Bóg ma stopniowo coraz większy dostęp do nas, udziela nam łaski swojego Miłosierdzia, możemy doświadczać miłości Bożej, bardzo delikatniej, bardzo łagodnej, bez cienia przemocy, w całkowitej wolności.
Praktyka modlitwy serca jest trudna, wymaga zaangażowania i wytrwałości. Kiedy zaczyna modlić się w ten sposób nie porzucam innych sposobów modlitwy, wręcz przeciwnie pozostałe sposoby modlitwy stają się jeszcze bogatsze. Ważne jest także przyjmowanie sakramentów, w zasadzie najważniejsze, bez sakramentów, zamykam się na udział w życiu Pana Jezusa. Także najważniejsze są przystępowanie do spowiedzi, komunii Świętej, uczestniczenie we wspólnocie kościoła.